Duży "protest" w Berlinie. "Aktywiści" blokują nawet karetki pogotowia

Dodano:
"Protest" "aktywistów klimatycznych" w Berlinie Źródło: PAP/EPA / CLEMENS BILAN
Członkowie radykalnych grup "Extinction Rebellion" i "Ostatnie Pokolenie", które według siebie zajmują się ochroną klimatu, próbują sparaliżować Berlin.

Samozwańczy aktywiści z grup "Extinction Rebellion" oraz "Ostatnie Pokolenie" (Letzte Generation) prowadzą zapowiadane blokady ulic. Ekstremiści na swój cel wzięli Berlin.

Radykałowie "protestują" w Berlinie

Jak przekazały niemieckie media, "aktywiści klimatyczni" przez kilka tygodni zamierzają kontynuować "protesty", w tym blokady ulic na nieznaną do tej pory skalę. Przed rozpoczęciem "protestu" działacze "Extinction Rebellion" prowadzili szeroko zakrojoną rekrutację. Następnie zarejestrowali obóz protestacyjny w Invalidenpark w berlińskiej dzielnicy Mitte.

Blokady uliczne współorganizuje "Ostatnie Pokolenie". W niedzielę, 23 kwietnia rozpoczęło się pod Bramą Brandenburską, a od poniedziałku zaczęły się szeroko zakrojone blokady ulic w różnych miejscach Berlina. Niektórzy "aktywiści" przyklejają się do asfaltu.

Jak podały niemieckie media, na "protesty" "Ostatniego Pokolenia" zarejestrowało się ponad 700 osób. Akcja była intensywnie przygotowywana pod względem logistycznym. Przejawia się to m.in. w tym, że każdy przybyły demonstrant ma mieć zapewnione zakwaterowanie w stolicy Niemiec. W ostatnich tygodniach odbyły się także "szkolenia". "Aktywiści" poinformowali, że w ostatnim tygodniu kwietnia i pierwszym tygodniu maja "postarają się zrobić jak najwięcej blokad ulicznych".

Blokują nawet karetki pogotowia

Przez blokady "aktywistów", wielu mieszkańców miasta stoi w korkach. Niektórzy wysiadają z aut i siłą usuwają radykałów z ulic, by mieć możliwość pojechania do pracy czy do domu.

"Ludzie stoją dziś w Berlinie w korkach, wielu osobom puszczają nerwy. A policja czeka na kolejne dostawy oliwy, żeby odkleić aktywistów. W korkach utknęły też kartki pogotowia, medycy nie mają jak dotrzeć do szpitali i pacjentów" – przekazał na Twitterze Berlina Tomasz Lejman, korespondent Polsat News.

Policja musi tracić czas i pieniądze podatników na "aktywistów"

"Aktywiści" "Ostatniego Pokolenia regularnie dokonują aktów wandalizmu, m.in. w muzeach i innych miejscach publicznych. Wielokrotnie paraliżowali ruch drogowy w Berlinie i wielu innych miastach na terenie Niemiec. Tylko w niemieckiej stolicy wszczęto przeciwko nim prawie 1400 dochodzeń wstępnych, z czego 550 zakończyło się wydaniem wyroku.

Ani jeden nie był uniewinniający. Według danych przedstawionych przez policję w grudniu, na przestrzeni niespełna roku członkowie "Ostatniego Pokolenia" tylko w stolicy Niemiec zablokowali drogi 276 razy. Ponadto do połowy grudnia "aktywiści" przeprowadzili 42 innego typu akcje, z których sporo zakończyło się wyrokami.

Komendant policji poinformowała, że funkcjonariusze spędzili 220 tys. roboczogodzin, zajmując się tą grupą. Czynności operacyjne polegały przede wszystkim na: obserwowaniu newralgicznych skrzyżowań i budynków, odrywaniu przyklejonych do ulicy demonstrantów, odgradzaniu skrzyżowań i kierowaniu ruchem.

Na tym nie koniec. Policjanci musieli też poświęcać cenny czas opłacanej z pieniędzy podatników pracy na prowadzenie dochodzeń, ściganie przestępstw i wykroczeń oraz wystawianie mandatów dla samozwańczych aktywistów. – To ekstremalnie dużo pracy – podkreśliła komendant berlińskiej policji.

Grupa "Ostatnie Pokolenie" rozpoczęła swoje kuriozalne blokady w połowie stycznia tego roku. Pierwsza fala ich działań trwała do wiosny, latem była druga, a od października – trzecia. W tym okresie grupa pojawiła się także w innych miastach i na lotniskach.

Źródło: Faz.net / sueddeutsche.de / Tagesspiegel/ dw.com / Polsat News/ Twitter
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...